do 1982

bursztynowej sosny płomień

Bursztynowej sosny płomień

Zalśnił złotem szorstkiej kory

Zieleń rozpostartych dłoni

Wlał w me oczy jak z amfory.

Długie palce zwiewnych szpilek

Tańczą lekko z wiatrem walca

Nie ustaje ni na chwilę

Piękny cichy walc na palcach.

Dziwne kształty nagich ramion

Pomarszczonych wiedzą życia

Poskręcanych nieszczęściami

Błyszczą rosą łez o świcie.

Obok krople łez gorętszych

Z głębi serca wypłakanych

Tych najskrytszych i najświętszych

Kapią miodem w złote dzbany.

Umrzesz sosno razem z nami

Lecz ktoś kiedyś z morskiej toni

Wyrzucony znajdzie kamyk

Bursztynowej sosny płomień.

grudzień, 1981