Logo-Art

Studencka wolność…

Studencka wolność…

Wobec ostatnich listów w sprawie artykułu „Siedliska zła” w „NG” nr 6/2003 nie wolno przejść obojętnie. Włos się na głowie jeży, jak się przeczyta argumenty „większości studenckiej”. Niestety to nie czarny dowcip – takie są realia…

Otóż Krzysztof – „nieprzystosowany do życia akademickiego” student – ośmielił się wymagać przestrzegania regulaminów!!! Został za to skarcony w mało sympatyczny sposób przez oburzonych obrońców „złotej wolności studenckiej”. Przecież to jest jawna kpina z obowiązującego prawa i dyskryminacja człowieka, który wymaga tego, co powinien otrzymać!

Radzę wszystkim jeszcze raz przeczytać, co „studenci” uważają za normalne elementy „życia studenckiego”. Imprezy, wódka, piwo, papierosy, głośna muzyka… Narzekania na mało dziewczyn i mało pubów… Do tego przecież służy akademik, prawda? A ten, co chciałby się uczyć, mieszkać, spać – won do rodziców! Zwyrodnialec jeden! Obraża tylko społeczność akademicką! „Jest człowiekiem aspołecznym, który wykorzystuje regulamin nie po to, aby wszystkim się żyło lepiej, tylko dla własnych pokrętnych celów…”

„Mój pokój w domu studenckim jest jak mój dom – żyję tu i pozwalam żyć innym!” – oto hasło jednego z nich. Ale nie chodzi tu o to, by takim Krzysztofom pozwolić żyć, ale by Krzysztofy pozwoliły żyć „studentom” wbrew temu, co jest dozwolone! Typowa mentalność Kalego…

Od wielu lat obserwuję środowisko studenckie i niestety: te zachowania, które kiedyś były charakterystyczne dla najgorszych zawodówek, widać teraz na co dzień na uczelniach. Wulgarność, chamstwo, pijaństwo, cynizm dominują zwłaszcza w akademikach. Ci lepsi i słabsi są zaszczuwani przez bezkarnych i silnych w grupie „imprezantów”, którzy gdzieś mają regulaminy i prawo. Oto przyszłość naszego wykształconego społeczeństwa. To nasi przyszli inżynierowie. Strach się bać!…

A prawo jest jasne: ktoś, kto jest mieszkańcem akademika ma obowiązek przestrzegać regulaminu. Jeśli nie, to powinien być z niego usunięty. Jak ma pieniądze na wódkę, piwo, papierosy i narkotyki (a o nich jakoś dziwnie nie wspomniano), to starczy mu na kwaterę prywatną, o ile ktokolwiek zechce takiego do siebie przyjąć…

Winni są ci, którzy mają obowiązek egzekwować porządek i przestrzeganie regulaminów – zarząd domów studenckich. I niech nie piszą, że o niczym nie wiedzą, bo śmiech pusty ogarnia człowieka… Jeśli nie potrafią uporać się ze swoimi obowiązkami, a za to im płacą, to zawsze można poprosić innych…

Dla tych, którzy uważają, że nic się nie da zrobić, mam dwa pomysły:
1. podzielić akademiki na dwie kategorie: dla tych, którzy chcą się uczyć i dla tych, którzy chcą „zaznawać życia studenckiego” – wszyscy będą zadowoleni, nawet, gdy dla tych pierwszych wystarczy jeden najmniejszy budynek… ale wtedy przestrzegać regulaminów obu typów obiektów – wyrzucać z pierwszych za burdy, a z drugich za spokojne życie i brak aktywnego udziału w pijaństwach i rozróbach…
2. a jak to się wyda szanownemu zarządowi zbyt trudne, to może po prostu zmienić „nieżyciowe” regulaminy i wtedy wszystko będzie cacy…

Ale jedno jest pewne! Nie wolno pozwolić na jawne łamanie prawa! I to pod bokiem Jego Magnificencji! Krzysztof! Trzymaj się! Nie jesteś sam!