„Płaj 15” – 1997 r.
podejście na łackową

wspinam się

od drzewa do drzewa

oddech mi grzęźnie

pod ciężkim plecakiem

szyderczo

tętni mi w uszach

beskid niski

kiedyś środkowy

tętnił innym życiem

cmentarz opuszczony

oddany przyrodzie

sapię i myślę

kim był ten Wacko

królowa wdowa

milczy

ochrzczona

obcym językiem

poddaje się nawet moim krokom

1997

 


 

* * *

żar

bucha z kominka

prosto w twarz

mruczę

wtórując śpiewającym polanom

moja kocia dusza

przeciąga się

do granic rozkoszy

aż chata

bierze mnie w mocne objęcia

i trwamy tak

razem

bez końca

odpływam

w marzenia

1997

 


 

* * *

za każdym razem

inaczej

wieczór układa obłoki

na jedwabnym płótnie

mistrz

kładzie kolejne barwy

i odchodzi

ze smutkiem

za

coraz chłodniejszy

horyzont

niebo

umiera

1997